Ha! Mamy Was! Nic z tych rzeczy!
27 wrzesnia poznym wieczorem przyjechalismy do Sihanoukville. Od tamtej pory niestety pada i pada i pada. Tak jak nad polskim morzem ;)
Pora deszczowa tutaj w szczegolnosci daje sie we znaki. Budda nam i w Kambodzy nie odpuszcza ;) Bywaja momenty w ciagu dnia kiedy oczywiscie z nieba przestaja spadac krople deszczu... jednak nie na dlugo. Slonca nad Zatoka Tajlandzka jeszcze nie widzielismy.
Zatem nie majac mozliwosci spedzania czasu na plazy czy nawet nad basenem umilamy sobie czas tak jak potrafimy- grajac w karty, kosci, bierki. Pola meczy sie z kostka rubika a Michal usiluje rozwiazac sudoku na najwyzszym poziomie.
Spacerujemy po okolicy kiedy przez chwile nie leje sie sciana deszczu. Miejscowosc jest przygotowana pod turystow. Idac ulica co kilka krokow miejscowi proponuja przejazd tuk tukiem. My mamy ochote chodzic takze dziekujemy.
Znajdujac sie nad morzem mamy mozliwosc jedzenia w knajpkach swiezych owocow morza - polmisek krewetek tygrysich za USD 3 - czego chciec wiecej?!
Jutro jesli nie bedzie silnych opadow i wiatru na morzu to poplyniemy na wyspe Koh Rong.
Teraz wracamy do partii bilarda :)