Po 27h w pociagu dotarlismy w koncu do Nha Trang - wietnamskiego kurortu nad Morzem Poludniowochinskim.
Z pociagu wysiedlismy minionej nocy o 00:30 i odrazu w taxowke, ktora nas zawiozla do zarezerwowanego hostelu.
Z samego rana przepakowalismy plecaki i zostawilismy je w recepcji, bo juz musielismy sie wymeldowac z pokoju...
Przebralismy sie w kostiumy i hop na plaze! Sniadanie zjedlismy na wspanialej 'plazowej restauracji' niczego sobie nie zalujac (szczegolnie po tej podrozy pociagiem podczas ktorej malo jedlismy) :) Uczte zakonczylismy wielkim talerzem tropikalnych owocow i swiezym sokiem z kokosa. Uwierzcie nam ... PYCHO!
Reszta dnia minela na blogim lenistwie na recznikach pod palmami (czuwalismy aby zaden kokos nam nie spadl na glowe :) ).
Pod wieczor zdecydowalismy sie zobaczyc po drugiej stronie miasta wielki, 21 metrowy posag Buddy - w swiatyni Long Son. Robi wrazenie. Po wyjsciu z niej przezylismy pierwsza tropikalna burze. Sciana wody jest nieporownywalna do tego co mamy podczas letnich ulew w Polsce.
Na koniec przed dalsza podroza pociagiem do Sajgonu (dzis godzina 23:00) zrobilismy zakupy w miejscowym hipermarkecie. W asortymencie byly nawet polskiej produkcji Landrynki i Zozole!
Jutro Sajgon :)